[Nie chcemy tym wpisem wywoływać wojny na badania naukowe, bo jedne dowodzą, że wszystko, co zje matka, przenika do mleka, a inne, że nie. Z obserwacji naszych dzieci karmionych piersią wynika, że przenika. Co więcej, jeden z pediatrów powiedział mi, że reakcję dziecka na to, co ja zjem, będzie widać mniej więcej po dobie. Wszelkie wykluczenia z naszych diet były dokonywane pod kontrolą lekarzy pediatrów i alergologów.]
Jednym z najpoważniejszych problemów przy karmieniu piersią dziecka, u którego zdiagnozowano lub podejrzewa się alergie jest zrezygnowanie z własnych upodobań i całkowite podporządkowanie diety małemu człowiekowi. Z naszych doświadczeń wynika, że wszystko, co zje matka, przenika do mleka. Każda mała słabość może okazać się poważnym błędem, skutkującym zaparciami, wzdęciami, biegunkami, krwią w kale, wysypkami, plamami, pokrzywkami, “naderwanymi” płatkami usznymi, krwawiącymi czy ropiejącymi…
A przecież matka karmiąca też jest człowiekiem i ma prawo zjeść coś dla własnej przyjemności. Tylko co, skoro nic nie wolno, a podpierając się rzęsami trudno myśleć o przyrządzaniu wypieków bez mleka, jaj i glutenu? A jeszcze, żeby było zdrowo i eko, bez oleju palmowego, syropu glukozowo-fruktozowego, aspartamu, lecytyny sojowej, konserwantów i sztucznych barwników? Zadanie nie jest proste. Na szczęście dieta pozbawiona tych składników korzystnie wpłynie nie tylko na dziecko, ale także na jego przemęczoną i zestresowaną mamę.
- Jedz świeże owoce, umyte, obrane i wymoczone w sodzie, dzięki czemu pozbędziesz się pestycydów. Możesz je przerobić na smoothie, kisiel, zamrozić (sorbet) lub zapiec w piekarniku, delikatnie posypane cukrem pudrem. Ostrożnie z cynamonem!
- Jedz suszone owoce, mają mniej wody, za to więcej składników odżywczych. Najlepsze są oczywiście suszone w domu (suszarka do owoców jest bardziej ekonomiczna od piekarnika) lub kupione w sklepie ze zdrową żywnością. Cena jest wysoka (nawet 100 zł / kg), ale jakość i smak są nieporównywalnie lepsze. Karmiąc moje młodsze dziecko bez problemu mogłam jeść bio-drogie-jak-diabli-śliwki bez żadnych dodatków i nie było żadnych reakcji alergicznych, a po śliwkach popularnego producenta, konserwowanych sorbinianem potasu, które ja zjadłam, moje dziecko dostawało cętek niczym lampart. Jak już czujesz, że musisz, a nic lepszego nie ma pod ręką – zalej suszone owoce wrzątkiem i zostaw tak na minimum 15 minut, a potem odlej wodę – pozbędziesz się w ten sposób większości dwutlenku siarki.
- Wybieraj produkty oznaczone międzynarodowymi znakami żywności wegańskiej (bez mleka, jaj, miodu) i bezglutenowej.
4. Uważaj na: mleko, jaja, zboża (pszenicę, semolinę, durum, orkisz, jęczmień, żyto, owies, kaszę mannę, kuskus, bulgur), soję, orzechy (w tym migdały i kokosy), sezam (chałwę, tahini, hummus), cytrusy, kakao i miód.
Po inspiracje zapraszamy do działu na słodko w naszej fundacyjnej książce kucharskiej 😀
Na koniec – na pocieszenie – kilka produktów bez mleka, jajek, orzechów, soi i glutenu, które dostaniesz w popularnych sklepach:
- żelki Haribo
- jaglane ciasteczka Frank&Oli (w fioletowym opakowaniu)
- sorbety marki Grycan
- lizaki z Manufaktury Cukierków
Sądzimy, że jest całkiem nieźle. Z premedytacją wybrałyśmy najtrudniejszą mieszankę alergenów (mleko, jaja, gluten, do tego soja, miód, cytrusy, orzechy, kakao) i niezdrowych dodatków do żywności (konserwanty, barwniki i szkodliwe słodziki), żeby pokazać, zgodnie z naszym fundacyjnym hasłem: „Choć nie wszystko jemy, całkiem zdrowo i normalnie żyjemy”, że na takiej diecie eliminacyjnej można zmienić styl życia na zdrowszy 😀
PS
Jeżeli jeszcze nie wiesz czym jest wielka ósemka alergenów pokarmowych, koniecznie przeczytaj ten wpis:
Wielka ósemka alergenów pokarmowych