Nie ma to, jak spotkają się dwie babcie i zderzą się odmienne doświadczenia, dwa kuchenne światy i potrzeby dziecka, które ma alergię. Szczęśliwie, mimo tego zderzenia wyszły pyszności – tak, że ciężko w tym próbowaniu zatrzymać się na jednej porcji. Placuszki wigilijne są u nas od zawsze. Od pewnego czasu w zmodyfikowanej wersji. Świąteczne niebo w gębie!
Składniki:
- 2 ½ szklanki mąki pszennej;
- 1 ½ szklanki przegotowanej, letniej wody (lub napoju roślinnego);
- 4 – 5 dag drożdży;
- 4 – 5 łyżek oleju;
- 2 łyżeczki cukru;
- szczypta soli
- do posypania cukier puder/ starta laska wanilii;
- opcjonalnie skrojone w kostkę jabłko lub banan.
Przygotowanie:
- mieszam część ok. ½ szklanki mąki pszennej, wody (napoju roślinnego), cukru, soli oraz drożdże (istotne, by wszystkie składniki miały temperaturę pokojową) na jednolitą gładką masę – tak, by wszystkie składniki dobrze się połączyły
- odstawiam do wyrośnięcia w miejsce w którym nie ma przeciągów i jest możliwie ciepło (zazwyczaj po ok. 20 minutach objętość ciasta jest podwojona)
- wyrośniętą masę łączę z pozostałymi składnikami, wyrabiam ciasto i w końcówce dodaję olej. Ważne by ciasto było gładkie i elastyczne, i jak to moja Mama mawia – „odstawało od dłoni”
- smażę na wolnym ogniu – najlepiej ciasto porcjować zwilżoną w zimnej wodzie łyżką i układać bezpośrednio na rozgrzaną patelnię
- po usmażeniu obsypuję cukrem pudrem, ewentualnie cynamonem. Do części ciasta dla urozmaicenia można dodać skrojone w kostkę jabłko lub banana