Kontynuując nasze noworoczne postanowienia, dzisiejszy wpis poświęcimy lunch boxom. Rodzic alergika doskonale zdaje sobie sprawę, że bez własnego jedzenia można zapomnieć o dłuższym pobycie poza domem. Przy silnych alergiach oraz wielu wyłączeniach zdrowych przekąsek dostępnych w sklepach jest jak na lekarstwo. Właściwie od momentu rozszerzania diety podróżujemy z różnymi wcześniej przygotowanymi posiłkami, dzięki czemu żaden głód nas nie zaskoczy.
Przy wyborze termosu czy lunch boxa pamiętajmy, by nasze pojemniki były przeznaczone do przechowywania żywności, przyjazne środowisku, szczelne i wygodne w przenoszeniu. Ma to szczególne znaczenie w przypadku dzieci szkolnych, bo nikt nie lubi pływających resztek jedzenia w torbie czy plecaku.
Bazując na naszym kilkuletnim wspólnym doświadczeniu mam gotujących na wyjście z domu, donoszących jedzenie do żłobka i wyprawiających ucznia do szkoły, prezentujemy spis naszych propozycji posiłków, które łatwo transportować i zjeść poza domem: na spacerze, w podróży czy w przychodni (ale w domu też można, nie krępujcie się 😉 ):
ŚNIADANIÓWKA SZKOLNA
Gdy mój bezmleczno-bezcytrusowy atopik poszedł do szkoły początkowo jadł obiad na stołówce zgodnie z wyłączeniami. Jednakże gdy dwukrotnie dostał suchy makaron, bo na obiad był makaron z twarogiem i mandarynkami (?!), zrezygnowaliśmy. Po 3 miesiącach. Jako że był grudzień, a siedząc do 16 na świetlicy szkolnej musi zjeść coś ciepłego, kupiłam mu mały termos, z którego bardzo chętnie jadł nie tylko zupę, ale również pierogi czy ryż z jabłkami.
Trochę się martwiłam reakcją dzieci z jego klasy, ale nauczycielka powiedziała, że jego śniadaniówki są zawsze urozmaicone i kolorowe, co wzbudza duże zainteresowanie w klasie. Dzieci zaglądały z zazdrością do jego śniadaniówki, a niektóre wręcz podbierały mu jedzenie. Mój syn nie był jednak zadowolony, bo chciał – tak jak inne dzieci – dostać 2 zł, za które kupi sobie w szkole pączka… Okazało się, że dla wielu z nich pączek, lizak i soczek w kartoniku to codzienne wyżywienie… Tymczasem mój 8-latek w ostatnie wakacje pokazał palcem na drożdżówkę w supermarkecie i zapytał, co to jest! Nie ukrywam – pękłam z dumy 😀
Wracając do rzeczy, dzieci, dla prawidłowego rozwoju, muszą spożywać 5 porcji warzyw i owoców dziennie – codziennie. I nie ma wymówek, że owoce zimą są drogie, bo kilogram jabłek kosztuje tyle, co 3 pączki! Lokalnymi, zimowymi owocami są jabłka i gruszki oraz oczywiście suszone owoce. Z warzyw bez problemu dostępne są marchew, biała rzodkiewka (zdrowsza od czerwonej) i papryka.

Do kanapek polecamy pasty warzywne, domowy pasztet i pieczeń – przepisy znajdziecie we wpisie o śniadaniach. Przepis na gofry bez jaj i bez mleka (na zdjęciu w wersji pełnoziarnistej) podamy we wpisie dotyczącym podwieczorków – 7 lutego.
Do śniadaniówki możecie bez problemu zabrać również inne produkty, takie jak racuchy, babeczki uniwersalne czy muffinki.
MUFFINKI DO RĘKI
Idealne do małej, jak i dużej ręki. Na przyjęcia urodzinowe i wyjścia w plenerze. Zostają w sercu i pamięci na długo, nawet u, wydawałoby się, małych dzieci, dla których przynajmniej przez pewien czas pozostanę ciocią “od czarnych babeczek” (uściski dla Laurki <3). Stanowią fajną alternatywę dla klasycznej drożdżówki. Świeże owoce można zastąpić suszonymi, opcjonalnie dorzucić wiórki kokosowe.
Składniki:
- 1 kubek mąki pszennej;
- 1 kubek mleka kokosowego;
- 3 łyżki kakao (w przypadku alergii można zastąpić karobem lub pominąć – będą białe);
- 2 łyżki miodu (w przypadku alergii należy pominąć i dodać więcej niż 2 łyżki cukru);
- 2 łyżki cukru brązowego;
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia;
- 1 łyżeczka sody;
- kilka kropli cytryny;
- nie więcej niż ½ kubka oleju rzepakowego;
- świeże maliny i borówki, albo w sezonie zimowym suszone owoce
Przygotowanie:
- przygotowuję dwa naczynia;
- w jednym naczyniu łączę wszystkie suche składniki;
- w drugim – płynne. Mieszam do połączenia, na koniec dodaję łyżeczkę sody i kilka kropel cytryny;
- jeśli ciasto jest zbyt gęste dodaję odrobinę gazowanej wody;
- wylewam ciasto do foremek na muffinki;
- piekę w temperaturze ok. 1800 do 35 min. (suchy patyczek).

Z kolei w termosie albo nawet szczelnym słoiku możecie zabrać ze sobą budyń jaglany, borówkowe chia czy chia z owocami:
CHIA Z OWOCAMI
Chia (szałwia hiszpańska) – bogata w błonnik i białko. Z uwagi na specyficzną śliską konsystencję, którą osiągniemy po namoczeniu, pozytywnie wpływa na perystaltykę jelit. Świeże, trochę kwaskowate owoce w połączeniu z puddingiem kokosowym – nie tylko atrakcyjnie wyglądają, ale także rewelacyjnie smakują. Można zrobić także wersję borówkową. Wystarczy spakować do wysokiego lunch boxa i mamy gotowe, pożywne drugie śniadanie.
Składniki:
- 4 łyżki nasion chia;
- 1 kubek mleka kokosowego;
- 2 łyżki syropu klonowego lub innego słodziwa;
- świeże owoce
Przygotowanie:
- wsypuję nasiona chia do wyższego naczynia;
- zalewam kubkiem mleka kokosowego. Deser wychodzi dosyć gęsty, jeśli wolicie inną konsystencję warto dolać jeszcze trochę mleka;
- dodaję syrop klonowy lub miód;
- mieszam energicznie i wstawiam do lodówki na kilka godzin;
- ozdabiam świeżymi owocami, najczęściej tymi kwaśnymi, czasem dodaję mus malinowy.

Może zainteresują Was też inne wpisy z tej serii:
- planowanie posiłków wraz z bezpłatnymi planerami do druku
- śniadania (płatki, domowa granola, naleśniki, pasty kanapkowe, domowy pasztet, mięso na kanapki)
- zupy (wegańskie kremy bezglutenowe, zupa owocowa, klasyczny rosół)
- dania obiadowe (kotlet mielony z buraczkami, makaron ze szpinakiem, leczo, spaghetti ryżowe z cukinią i warzywami, kluski,
placki ziemniaczane, pierogi) - podwieczorki (wegańskie gofry, ryż z jabłkami, pralinki z daktyli bez cukru, czipsy z buraka)
- kolacje (pieczone warzywa, kotlety z cukinii, dżem z cebuli, kolorowa sałatka)