DSC3971 (1)

Ukojenie sumienia

Czym jest alergia?

Alergia polega na nadmiernej, upośledzonej reakcji układu immunologicznego na występujące w środowisku obce dla organizmu substancje – alergeny. Lakonicznie i medycznie. 

Czym alergia jest dla nas na co dzień?

Przez długi czas była, i w gorszych momentach nadal jest, trudnością. Bo jak wytłumaczyć dziecku, że w tym roku Mikołaj nie przyniesie mu „masełka”. Tak – dobrze przeczytałeś Czytelniku. Dziecko jednej z nas zażyczyło sobie na Święta Bożego Narodzenia masełko, na Wielkanoc jako specjalne danie – ser żółty. Żadnej z tych próśb nie byłyśmy w stanie spełnić.

Alergia to nie tylko stan skóry dziecka, rany w zagięciach dłoni, stóp czy naderwane płatki uszu. Raz lepszy, raz gorszy. Zaostrzenia i remisje. Codzienność. W działalności Fundacji nie planujemy epatować cierpieniem naszych dzieci, dziś jednak czujemy potrzebę, by uchylić rąbek tej naszej codzienności. Uchylić, by choć trochę pokazać z czym mierzą się rodziny, w których ktoś ma alergie. Bo alergie to nie tylko wysypka, pociągający nos czy czerwone oczy, to realne zagrożenie życia. To także uporczywy świąd i nocne drapanie. Kiedy jedni śpią, inni czuwają nad dzieckiem, które się drapie. I drapie, czasami do krwi, a rodzic wertuje karty pamięci w poszukiwaniu tego, co mogło spowodować taką reakcję u dziecka. W ciągu dnia tak jak inni musi funkcjonować. Pracować, robić zakupy, etc., a w międzyczasie gotować, bo nie zamówi nic „na mieście”.

Alergia to nie tylko choroba dziecka, ale całej rodziny. Frazes. Jakże prawdziwy. Prawdziwy, gdy nie robisz tego, co większość. Nie jesteś w stanie pójść na lody, ciastko, bo każde jest dla ciebie niebezpieczne. Na urodzinach rówieśników możesz jedynie przyglądać się kolorowym żelkom i innym syfiastym piankom, bo zaoferowanie owoców (świeżych lub suszonych) nadal nie jest popularne. Może zbyt trudne. Trzeba umyć, pokroić, czasem obrać. Każdy wyjazd, wakacje planujesz pod kątem dostępności do kuchni, która nie będzie atrapą i dostępności produktów, które znasz i wiesz, że są bezpieczne. Pół nocy bezpośrednio przed wyjazdem gotujesz, żeby „na wszelki wypadek” mieć bezpieczne jedzenie ze sobą. Zwracasz uwagę na rzeczy przez innych niezauważalne, napastliwie czytasz i analizujesz składy produktów. Nie jeden raz. Kilkadziesiąt. Czasem w momencie spożywania czegoś nowego wychodzisz do drugiego pomieszczenia i raz jeszcze sprawdzasz etykietę, bo w pewnym momencie nie potrafisz inaczej, bo daje ci to poczucie kontroli, względnego bezpieczeństwa, że na pewno będzie wszystko w porządku. Czasem z kolei wychodzisz, by w ukryciu zjeść coś „normalnego”, choć dziecku powtarzasz, że zdrowo je i dzięki temu jest wyjątkowe i silne.

Alergia to strach. Strach przede wszystkim o dziecko, Każda z nas boi się codziennie, gdy nie mamy bezpośredniego nadzoru nad dzieckiem, szczególnie tym najmłodszym, codziennie, gdy wprowadzamy coś nowego do diety, codziennie, gdy… Pamiętam historię mamy dziecka, która podawała mu nowe produkty na parkingu… pod szpitalem, by zdążyć w razie anafilaksji. Dla niejednej osoby może to wydać się zabawne, zrozumie ta, która ma zrozumieć. Która nosi w bagażu swoich doświadczeń silne reakcje alergiczne, niezależnie od mechanizmu – natychmiastowe czy opóźnione.

Mimo wszystko każdego dnia powtarzamy sobie, że to wyzwanie, nie ograniczenia. Wyzwanie, by żyć zdrowiej – w istocie, po kilku latach drogi z alergią każda z nas stała się masterchefem własnej kuchni; uważniej i bardziej świadomie.

Mimo wyzwań towarzyszących nam każdego dnia, gorszego i lepszego samopoczucia, mamy w sobie pokorę, wszak cytując Sokratesa „gdyby wszystkie nasze nieszczęścia trafiły na jeden wspólny stos i każdy musiał wziąć z niego jednakową część, ludzie z zadowoleniem wybraliby własne i odeszli”.

Możliwość komentowania została wyłączona.